Pamiętam, że jako młodziutka mama miałam mnóstwo wątpliwości KOMU zaufać. Mam tu na myśli autorów różnych książek o wychowaniu i pielęgnacji noworodka. Tak jak np. byłam pewna, że chcę karmić piersią choćby nie wiem co, to już tej pewności nie miałam w innych kwestiach np.
- czy usypiać Malucha w łóżeczku, czy w chuście,
- nosić w chuście bo Maluszek to lubi, czy lepiej nie, bo się za bardzo przyzwyczai,
- dawać smoczka, czy lepiej nie,
- czy karmić na życzenie, czy jednak kształtować jakiś rytm żywieniowy,
- itd, itp
Claude Didierjean-Jouveau stawia na rodzicielstwo bliskości, zaś Tracy Hogg bardziej proponuje naukę samodzielności od pierwszych chwil życia. Pamiętam, że często pytałam starsze, bardziej doświadczone mamy, jak to było u nich, a dziś już sama wiem :-)
Co prawda moje doświadczenie nie jest ogromne (będę to podkreślać na każdym kroku), ale nasi synkowie nauczyli mnie, że największymi ekspertami i znawcami naszych dzieci jesteśmy my! I żaden wzór, żadna propozycja czy sugestia pań Claude, Tracy i innych nie może konkurować z naszą wiedzą o naszych dzieciach. Bo każdy bobas jest inny i nie można do każdego dostosować ram.
Na przykład, Franio bardzo szybko i bez większych oporów nauczył się samodzielnego zasypiania i spania w swoim łóżeczku, zaś Jacek był inny i miał inne potrzeby - był dzieckiem chusty (choć teraz już potrafi także zasypiać i spać w łóżeczku). Co prawda, muszę przyznać, że na Frania miałam więcej czasu, by go uczyć, a jak narodził się Jacuś, to czas musiałam też dzielić na ówcześnie 19 miesięcznego Franka. Mały Jacek mógłby cały dzień spać przyssany do mojej piersi, ale nie mogłam mu tego zapewnić w 100%, bo w domu był też mały Franuś.
Nasza taktyka zależy więc od warunków jakie możemy zapewnić i od tego jakie jest Dziecko. A każde jest inne. Bardzo dziękuję wszelkim autorom książek, moim koleżankom za pomoc i rady. Dziękuję też sobie i mojemu mężowi, że zaufaliśmy naszej intuicji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz