niedziela, 16 grudnia 2012

Przytulanki

Czy małe dzieci muszą mieć przytulankę? Oczywiście wszystko zależy od naszego Malucha - mogą być dzieci, które nie mogą funkcjonować bez swojego "przyjaciela" i mogą być takie, które nie czują potrzeby posiadania przytulanki. Z jednej strony taka przytulanka to pomoc np. w zasypianiu - dzieci czują się bezpieczniej w łóżeczku, czy w nowym miejscu (na wakacjach, w szpitalu), ponoć łatwiej je uspokoić, z drugiej strony trzeba pilnować, by się nie zniszczyła, bo nasz Maluch przeżyje katastrofę w swoim małym życiu.
Moje doświadczenia są bardzo różne. Oczywiście u Was pewnie jest jeszcze inaczej :-)
Franuś z tetrą
Franio: od maleńkości przy karmieniu, kładzeniu do łóżeczka miał przy sobie pieluszkę tetrową - ona zawsze leżała pod ręką (no bo się może ulać, czy coś) - i Franio się nią bawił: trzymał, machał, przekładał z rączki do rączki, przytulał się do niej. I tak zostało do dzisiaj. Zawsze przy drzemkach i na noc w łóżeczku Frania musi czekać na niego tetra. Uważam, że to bardzo, bardzo praktyczna przytulanka, bo jest powtarzalna (w domu jest przecież kilka takich samych pieluszek) i łatwo utrzymać jej higienę (Franio na szczęście nie reaguje na zapach wypranej pieluchy). Dziś Franio, poza tetrą, sypia z: żabą, słoniem, szczurem i misiem. Taki z niego przytulak!
Jacuś nie chce Misia
Jacek: "od maleńkości przy karmieniu, kładzeniu do łóżeczka miał przy sobie pieluszkę tetrową - ona zawsze leżała pod ręką (no bo się może ulać, czy coś)" - i Jacek ją zawsze wyrzucał w kosmos. Ja mu ją delikatnie wkładałam do rączki (Franio robił to mniej delikatnie: "Jacku, proszę, pieluszka dla Ciebie!" i wciskał mu między paluszki), a Jacek się denerwował i wyrzucał (Franio płakał, bo Jacek nie chciał wziąć od niego). Próbowaliśmy dać mu coś innego niż pieluszkę, różne pluszaki, moją pidżamę itp, jednak nic nie wygrało konkurencji z... moimi włosami. Tak jak od zawsze Franio "bawił się" tetrą, tak Jacek zawsze przy karmieniu, czy usypianiu "bawił się" moimi włosami: nawijał na palce, wkładał do buzi, ciągnął (nawet nie wypada pisać o tym, ile on mi już włosów wyrwał). Kupiliśmy mu miękkiego, pluszowego misia, z nadzieją, że może go pokocha i będzie jego przytulanką do spania. Misiu najczęściej jednak wylatuje z hukiem z łóżeczka. Jacyś po prostu nie czuje potrzeby posiadania przytulanki (chyba, że moje włosy, no ale one są trudniej dostępne - nie sypia z nimi). Może kiedyś sam sobie coś wybierze, jak mu się spodoba? A może nie? Tak czy siak, będzie dobrze. Bo przecież każdy ma inne potrzeby.

1 komentarz: