poniedziałek, 17 grudnia 2012

Tor przeszkód

Już kiedyś wpominałam o torze przeszkód. Dziś napiszę troszkę szerzej.
Gdy pierwszy raz zrobiłam Frankowi tor przeszkód, był taki szczęśliwy i po każdym ukończeniu toru wołał: "Jeszcze raz!". Biegał, szalał, był cały spocony.
A ten tor przeszkód to faktycznie prosta sprawa. Na korytarzu rozstawiłam krzesła, karimatę, wiaderko, skarbonkę i klocki. Franio musiał się przeczołgać pod krzesłem, potem przejść przez rurę (zrolowana karimata), przejść przez krzesło (górą), rzucić piłką do wiaderka, wrzucić monety do skarbonki (skarbonka się otwierała, więc monety były wielorazowego użytku)  a na końcu zbudować wieżę z klocków. Naprawdę prosta sprawa, tym bardziej, że właściwie można wykorzystać to, co leży pod ręką i wymyślić z tego jakieś zadanie (coś namalować, zaśpiewać, poprzestawiać, posegregować itd).
Gdy kiedyś Franuś został z tatą, to jak wróciłam z Jackiem do domu zobaczyłam w pokoju bardzo pomysłowy tor przeszkód. Najpierw Franio boso (to było latem) przechodził przez płytkę od klocków duplo, potem szedł po rozłożonej na podłodze miarze krawieckiej, następnie wspinał się po pochylni na krzesło (pochylnią była jakaś deska), dalej przeskakiwał z krzesła na krzesło, a na końcu był wielki podrzut na tatusiu i pozycja końcowa z ręką wyciągniętą do góry i z fanfarami (ta-ram). Nie ma jak to tata, jego pomysły i jego deski, listewki i inne tatusiowe gadżety :-)
Dziś także Jacek przechodzi przez rurę. Uczymy go z Franiem czekania w kolejce, bo Jacuś coś lubi iść pod prąd :-)
Latem czasem robiłam Franiowi tory na ogródku, typu: obiec gruszę, wejść po schodkach, przeskoczyć przez patyk, kopnąć piłkę, a na końcu przytulić i pocałować mamę :-)
Jednak marzy mi się większa ekipa dzieci, ciepły dzień i wyścigi (jak na wf w szkole) z dodatkiem wody! Ciekawe komu uda się przebiec z kubeczkiem pełnym wody? Jacyś prawdopodobnie by stanął, oglądał kubek, wylał wodę i zdziwiłby się, że wody już nie ma, a Franek szedłby bardzo, bardzo, bardzo uważnie skupiając się na tej wodzie tak intensywnie, że nie zauważyłby że inni go mijają biegiem :-)
Ktoś jest chętny na takie zawody?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz