Człowiek często wpada w kołowrotek obowiązków: nie mam czasu, nie mam siły. I faktycznie są takie momenty w życiu, kiedy jest się zmęczonym - np. maleńki bobas, który nie śpi po nocach, kolki itd. Jednak czasem też człowiek przyzwyczaja się do swojego "nie mam czasu, nie mam siły". Gdy nie wszystko wychodzi tak, jakbyśmy chcieli, zawsze się usprawiedliwiamy, że nie było czasu, nie było siły, w pracy było ciężko, nocka zarwana itp. I choć nie można tak łatwo usprawiedliwiać naszych czasów (wyzysku pracowników, czy "rodzinnej" polityki rządu m.in. oferującej żłobki i wysyłającej rodziców do pracy), to jednak idąc myślą, że na nic się nie ma siły, czy czasu, to niczego się nie zrealizuje. Bo zawsze coś będzie stało nam na drodze. Teraz są małe dzieci i wymagają uwagi, jeszcze do tego obowiązki zawodowe, ogarnięcie domu itd. Gdy wreszcie dzieci będą starsze to okaże się, że nasi rodzice też są starsi, schorowani i chcielibyśmy im zapewnić opiekę. Może kiedyś sami zajmiemy się własnymi wnukami? Wreszcie, gdy będziemy na emeryturze (o ile jej dożyjemy i w ogóle ona będzie) może się okazać, że nie mamy już zdrowia albo sił, by zająć się tym, o czym mówiliśmy, że się zajmiemy później, gdy będziemy mieli czas. Toteż, jakkolwiek czasy są trudne, to my organizujemy nasz czas, my o nim decydujemy i my musimy starać się go dobrze rozplanować. Nie spędzać niedzieli w supermarkecie lub na kanapie, tylko rodzinnie, może na łonie natury, przy grach planszowych? Poza tym dzieci na nas patrzą i biorą przykład, a przecież nie chcemy, by one same spędziły życie na kanapie, prawda?
Tak samo z siłą - jak nam się teraz nie chce, to kiedy? Teraz mamy dwadzieścia/trzydzieści lat - to chyba wiek, kiedy ma się najwięcej energii i zdrowia, prawda? I być może nawet najmniej problemów. Istnieją rodziny dotknięte ogromnym problemem jak choroba czy prawdziwa bieda, ale wiele rodzin, choć nie może sobie pozwolić na wszystko, to tak naprawdę nie ma się poważnych problemów, gdy ma się małe dzieci. Martwimy się, czy maluchy umieją zasypiać, czy nie budzą się w nocy, czy chętnie jedzą, jak nauczyć je ubierania, jedzenia, siusiania itp. Powaga problemów z czasem będzie nabrzmiewać, a siły mogą ubywać...
Jak ja bym chciała, aby zawsze naszymi trudnościami było zmęczenie i podejmowanie wysiłku związane z opieką nad małymi dziećmi. I choć nieraz narzekam, że musimy oszczędzać, albo że nie mam siły sprzątać podłogi w kuchni, że nie możemy dać dzieciom tego czy tamtego, to jednak dziękuję Bogu, że mam to, co mam - a mam dużo - kochanego męża, zdrowe dzieci, przyzwoity poziom życia, dach nad głową, samochód, rower...
A i tak z perspektywy czasu trudności bledną - kiedyś z jednym Franiem czułam się zapracowana i niewyspana i nie wiedziałam, jak sobie poradzę gdy narodzi się Jacek. Wtedy to było łatwo! :-)
Tak, na wszystko w życiu jest czas. Choć nie mamy trzeciego dziecka, by powiedzieć: "z dwójką dzieci to ale jest łatwo", to i tak wiem, że mimo, iż to wymaga wysiłku, to ogromny dar. Wielu by chciało mieć takie "problemy" jak ja :-)
Kołowrotek jest ciągły. I to w niezłym tempie wszystko się kręci. Pamiętam jak jeszcze byłam młoda (Janek twierdzi, że jestem już stara), to rodzina mojego dalszego kuzyna, wtedy z dwójką dzieci była dla mnie przykładem, jak można funkcjonować na ciągłych wysokich obrotach, zajmując się tysiącem mniejszych i większych spraw na raz. Podziwiałam to, ale też myślałam sobie, że to niezły kosmos jest i nie mogłam sobie siebie w tej sytuacji jakoś wyobrazić. Teraz my jesteśmy dla naszych jeszcze bezcietnych znajomych niezłym kosmosem... i jakoś dajemy radę. I wydaje mi się, że paradoksalnie jak jesteśmy sami w Niemczech, bez żadnej rodziny, czy większej pomocy w pobliżu, to radzimy sobie lepiej niż w jak byliśmy w Poznaniu. Jakoś tak nastawienie jest inne, wpadamy w konkretny rytm i trybiki i maszyna działa.
OdpowiedzUsuńczęsto tak jest, że jak ma się dużo do zrobienia i nie ma się żadnej pomocy, to człowiek się mobilizuje i pięknie daje radę. A jak dzień zapowiada się luźniej, to człowiek się odpręża, mobilizacja spada i na końcu okazuje się, że się nie udało wszystkiego zrobić tak jakby się chciało i że jednak dzień był kiepski. To prawda więc, że dużo zależy od nastawienia, co nie znaczy, że odsiecz też czasem jest mile widziana :-)
OdpowiedzUsuń