czwartek, 10 stycznia 2013

Latam!

Często docierają do nas informacje o najbardziej rozwojowych zabawach dla dziecka. Ponadto jesteśmy bombardowani stosami tzw. zabawek edukacyjnych. Możemy się cieszyć, że nasze dzieci mogą mieć to, czego my nie mogliśmy mieć, a także, że mamy dostęp do wszelkiej mądrej literatury. Oczywiście nie dajmy się zwariować - nie muszę pisać o tym, że można mieć tanie zabawki, własnoręcznie zrobione, a poza tym większość urządzeń domowych świetnie się spisuje w procesie poznawczym naszych dzieci. Nie mówiąc już o tym ile ciekawych rozwojowych informacji dostarcza im podwórko. Każdy też przecież pamięta o tym, że żadna zabawka nie zastąpi zabawy z rodzicami. 
Może czasem napiszę jakiegoś posta o ciekawych zabawach z dziećmi, dziś jednak chciałabym zwrócić uwagę na coś, co nie wymaga naszych dużych nakładów wysiłkowych a stanowi świetną zabawę dla dzieci - przynajmniej dla naszych chłopców. Nie wiem jak jest z dziewczynkami, ale Franek i Jacek uwielbiają podrzuty: latanie, huśtanie, kołysanie, potrząsanie itp. Przecież to takie proste podejść do Malucha i go znienacka podrzucić, powozić "na koniu", posiłować się, poturlać, przewrócić (dziś udawałam woła, a Franio owieczkę, która musiała pokonać moją wołową osobę jako przeszkodę - Jacek też udawał owieczkę, bo bez przerwy beeczał, ale oczywiście szedł w przeciwnym kierunku:-)
Byłam zaskoczona, że tak mało skomplikowana zabawa jest aż tak rozwojowa dla bobasów! Że podczas takich lotów do mózgu dzieci wysyłana jest masa sygnałów, co wpływa pozytywnie na jego rozwój. Człowiek wykonuje niektóre czynności odruchowo, nie zastanawia się nad ich wpływem na rozówj dzieci, a tu proszę! Okazuje się, że np. takie huśtanie, obracanie się w kółko (to już w ogóle ponoć znacznie poprawia zdolności umysłowe dzieci), czy turlanie wpływają na zdolności sportowe, rozwinięcie zmysłu równowagi, łatwe opanowanie jazdy na rowerze, umiejętności pisania, czytania.
Każdy maluch jest inny - nasi chłopcy lubią podrzuty, tańce i szaleństwa, choć Franio, mimo iż przepada za takim lataniem, to woli zabawy spokojniejsze: uwielbia rozwiązywać łamigłówki, układać puzzle, czytać, budować wieże, co ponoć wpływa na rozwój zdolności matematycznych, logicznego myślenia, dobrą pamięć itp.
Czy myślicie, że się martwię, że Franio będzie kiepski z wf a Jacek z matmy? Nieee!!! Oni nie mają jeszcze 3 lat! Na wszystko przyjdzie czas! Niektóre dzieci osiągają pewne umiejętności wcześniej, inne później. Poza tym jest mnóstwo wskazówek o tym, jak rozwijać te umiejętności dzieci, z których są słabsze. A najważniejsze - zanim zaczniemy się zamartwiać - każdy może być inny i nie musi być z wszystkiego najlepszy, nie musi lubić matmy, nie musi lubić grania w piłkę! My przecież też mamy swoje upodobania. Najważniejsze by zaakceptować nasze Bobasy, takimi jakimi są i wspierać je tam, gdzie będą potrzebowały naszej pomocy.
To życzmy wszystkim naszym zuchom: wysoookich lotów!


PS. Niektóre "przepychanki" z dziećmi, oprócz wpływu na rozwój mózgu, nie są bez znaczenia dla rozwoju innych cech, jak np. pewność siebie. Ale o tym może innym razem. Zobaczymy. Czasem wydaje mi się, że piszę tu o rzeczach oczywistych i że nudzę, więc jakbyście mieli już dość, to proszę o sygnał.

1 komentarz: