Dziś Franio skończył 3 rok życia. Trudno uwierzyć, że ten mały zuch już tak długo jest z nami. Lubię wspominać jak to było, gdy Franio (i Jacek) się rodzili. Franuś też często prosi: "Mamo, opowiedz, jak to było kiedy Franio się urodził" a potem "A teraz o Jacku".
Faktycznie, jest co wspominać, bo całe życie Frania jest dla nas ogromnym cudem. Już kiedyś pisałam tutaj, że na Franka musieliśmy trochę poczekać i dostałam lekcję pokory odnośnie planowania poczęcia dziecka, dlatego jego pojawienie się tym bardziej było ogromną radością i dziękczynieniem. Poza tym urodził się bardzo planowo, w sam termin, a ponieważ był to 1 kwiecień, czyli Prima Aprilis, to zrobił nam żart i dwa razy jechaliśmy do szpitala :-)
Urodził się o godz. 20:10 w roku 2010 :-)
A przede wszystkim w dniu 01.04.2010 przypadał Wielki Czwartek przed Wielkanocą - dla nas ważne święto i czasem mówimy sobie, że Franik ma urodziny dwa razy w roku - 1 kwietnia i właśnie w Wielki Czwartek. Wszyscy nasi bliscy byli wieczorem w kościołach na mszy Ostatniej Wieczerzy i wszyscy w tym czasie myśleli o nas, że właśnie się Franuś rodzi i otaczali nas modlitwą.
Tak się dziś zastanawiałam - mówi się, że pierwsze trzy lata życia są dla dziecka najważniejsze - i tak sobie rozważam, czy zrobiłam/zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby były to szczęśliwe, wartościowe i owocne lata dla naszego Franulka. Pewnie nie. Pewnie nie wszystko się udało. Teraz myślę, że coś bym zrobiła inaczej, coś zmieniła - ale to nie ma teraz sensu - nie ma co płakać nad błędami, trzeba wyciągać wnioski i iść dalej. Nie cofnę już czasu. Pewnie nawet wyciągniętych wniosków nie wykorzystam do końca przy Jacku, bo każdy jest inny, nie ma jednego klucza, trzeba obserwować i rozumieć swoje dziecko, by zbudować z nim dobrą relację i jakoś zaproponować mu "ujarzmienie" świata.
Wiem, że pokazałam Franiowi świat na tyle, ile umiałam. Starałam się wpoić mu wartościowe rzeczy, jak troskliwa opieka, zdrowe jedzenie, mądre zabawki, książki, rowery, góry, morze, kajaki, muzea, tramwaje, autobusy, pociągi, Pana Boga, Polskę, rówieśników, obowiązki, przyjemności, farby, kleje, nożyczki, gotowanie, pieczenie, pocieszanie, przytulanie, wygłupianie (itd - nie sposób wymienić wszystkich doświadczeń z 3 lat) - po prostu zwykłą, wartościową codzienność, z nadzieją, że to wszystko stanowi dla niego przyjazne otoczenie, naturalny, kolorowy, różnorodny, bezpieczny świat, z wartościami do których będzie wracał - nawet jeśli w pewnym okresie życia będzie przechodził bunty i kryzysy.
Nie wszystko Franio już umie - pewnie wiele z mojej winy, mojego braku wiedzy lub umiejętności, czy braku cierpliwości. Z niektórymi rzeczami Franio radzi sobie gorzej, na niektóre jest oporny, z niektórych jest świetny. Mogę pocieszać się sloganem: każde dziecko jest inne, a norma rozwojowa bardzo szeroka. Mimo, iż Franio skończył już 3 latka to wiem, że jeszcze wiele przed nami i na wszystko jest czas. Nawet jeśli czegoś nie zrobiłam dobrze - mam czas, by to naprawić. Nasze budowanie relacji trwa nadal - nic się nie skończyło i nie zmieniło. Franuś się jeszcze nie wyprowadza i nie usamodzielnia. :-)
Jeszcze wszystko przed nami!
Franio ma 3 lata - 01.04.2013 godz. 20:10 |
no to Franio zrobił rodzicom kawał na pryma aprylis ;)
OdpowiedzUsuń