poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Obgadywanie

Raz w tygodniu Franio chodzi na półtorej godziny do takiego miniprzedszkola, które przygotowuje 2-3 latki do pójścia do prawdziwego przedszkola. Zajęcia mają na celu oswojenie dzieci z przedszkolem i tym samym z nieobecnością mamy czy taty, z tym, że dziecko zostaje z panią przedszkolanką. Mama, tata, czy babcia stopniowo wycofują się z zajęć, aż w końcu dzieci zostają bez stresu same z panią.
Tyle tytułem wstępu.
Mimo kilku wpadek całkiem nieźle oceniam miniprzedszkole Frania. Ale ostatnio aż przecierałam oczy ze zdziwienia. Na końcu zajęć dzieci dostają pudła z zabawkami i mają czas na swobodną zabawę, a w tym czasie pani i mamy są razem z dziećmi i sobie rozmawiają lub bawią się z dzieciaczkami. I ostatnio podczas takiej rozmowy pani przedszkolanka opowiadała jednej z mam, że jako dziecko ona nie lubiła przedszkola, nie chciała do niego chodzić, niemal z niego uciekała. No spoko - każdy jest inny, ma swoje doświadczenia i nie mam zamiaru tego oceniać, ale przypominam, że obok pani opowiadającej o swoich doświadczeniach z przedszkolem bawiły się nasze dzieci, które słuchały i kodowały. I Ty Brutusie? Po co my tu się wysilamy żeby oswoić dzieci, żeby przekonać, zachęcić do bycia prawdziwym przedszkolakiem, gdy pani opowiada jak to jej w przedszkolu było strasznie źle...
Ta refleksja - jak negatywnie może działać takie paplanie językiem na nasze dzieci - daje też pstryczka w nos nam rodzicom. Ileż to razy w rozmowie telefonicznej opowiadamy komuś o naszych dzieciach, skarżymy, narzekamy, pytamy o rady, mówiąc na głos wiele faktów, które nasze dzieci nie powinny słyszeć. Ileż to razy opowiadamy o dzieciach na placach zabaw, w gościach i wielu innych miejscach? Czy dzieci to jakieś stwory co mózgów nie mają? Przecież sami wiemy, jak one wszystko kodują i zapamiętują. Nawet Jacuś jak usłyszy jakieś znane sobie słowo z drugiego pokoju to przybiega i pokazuje co zrozumiał. O Franku nie wspomnę. On już wszystko słyszy, radary chyba jakieś ma, co chwilę o coś pyta, niby się bawi, nie interesuje, a jednak wszystko słyszy i wie.
Czy chcielibyśmy, żeby ktoś nas tak traktował? Opowiadał o naszych problemach przy innych i nie pytał nas o zdanie? Czy w ogóle chcielibyśmy być obgadywani?
Odpowiedź pewnie każdy zna.

1 komentarz:

  1. Jeden z poniedziałków godz. 6.40 rano, idziemy z Oliwką do przedszkola. W bramie spotykamy jedną z pań woźnych...Mówimy sobie dzień dobry. a dalej ona mówi tak: Oliwko chce Ci się iść- bo mi się nie chce!
    Faktycznie to powinno usłyszeć małe dziecko wchodząc do przedszkola po weekendzie!!!Byłam wściekła!

    OdpowiedzUsuń