wtorek, 5 marca 2013

Hołd

Natchnienie na tego posta dał mi kalendarz i zbliżający się Dzień Kobiet. Otóż, chciałabym wyrazić w nim mój głęboki podziw dla mam pracujących zawodowo, które są dla mnie heroskami i którym na pewno nie jest łatwo godzić wszelkie obowiązki jedynie w 24 godzinnej dobie. Choć moja praca zawodowa leży teraz odłogiem, pomyślałam sobie, że gdybym była taką super mamą na etat domowy i zawodowy to musiałabym stworzyć sobie jakąś hierarchię czy grafik wartości, żeby wszystko ogarnąć. I zaczęłam czytać i tworzyć, i choć na co dzień nie muszę iść do pracy, to także dla mnie taki grafik jest przydatny.
Choć post jest hołdem dla mam pracujących zawodowo, nie chciałabym pominąć w nim roli tatusiów, którzy też przecież łączą pracę zawodową z wychowywaniem dzieci. Wystarczy, że pomyślę o moim mężu, który z pracy gna do domu, nie tylko żeby mnie trochę odciążyć, ale żeby pobyć z dziećmi zanim pójdą spać. I do tego łączy wszelkie remonty, zakupy, czy przyjemności jak bieganie, squash, czytanie...
Ale ponieważ w marcu mamy Dzień Kobiet, a mężowi nie muszę składać hołdu poprzez blog :-), skupię się na mamusiach.
Jesteście dla mnie niesamowite! Podtrzymujecie swoją rodzinę każdego dnia i na dodatek codziennie idziecie do zawodowej pracy. Nie ważne, czy idziecie do pracy, bo musicie z powodów finansowych, czy ją lubicie, czy jest to forma samorealizacji, podniesienia swojej pozycji społecznej, uniknięcia domowej monotonii, czy nie chcecie zaprzepaścić doświadczenia i nauki, jaką zdobyłyście zanim pojawiły się dzieci. Nie ważne! Jesteście prawdziwymi menedżerkami, gospodarujecie budżetem, rozwiązujecie problemy kadrowe, dbacie o organizację, o public relations, zaopatrzenie, nawet sprzątanie... A przy tym zawsze jesteście takie eleganckie, dbacie o urodę, figurę, zdrowie. I musicie znosić czasem przytyki, że dzieci są ofiarą Waszego "kaprysu" pracy poza domem, że koszula jest niedoprasowana, że znów się spóźniłyście.
Oto codzienni pomocnicy, także dla mnie:
  • Nie narzekajmy - to nic nie zmieni. Poza tym, im mniej narzekamy, tym lepiej wychowujemy nasze dzieci. Nie litujmy się nad sobą, żeby nie przenieść tego na nasze dzieci.
  • Kiedy planujemy prace domowe zróbmy listę: co koniecznie trzeba zrobić, co może zaczekać?
  • Dom powinien być czysty i przytulny, ale pamiętajmy, że nie startuje w konkursie na najpiękniejszy wystrój.
  • Dzielmy obowiązki na wszystkich domowników.
  • W ciągu tygodnia zarezerwujmy kilka chwil dla siebie. To nie egoizm, ale ładowanie akumulatorów.
  • Poświęcajmy codziennie dużo uwagi każdemu z dzieci. Codziennie i dużo, a nie: o ile znajdziemy czas.
  • Możemy opowiadać dzieciom o swoich obowiązkach stosownie do ich wieku: "dzisiaj udało mi się wszystko zrobić", "nie wszystko wyszło mi tak dobrze, jak się tego spodziewałam". Niech uczestniczą w naszej pracy.
  • Mówmy dzieciom jak przedstawia się sytuacja domowa. Mówmy bez ogródek czego się od nich oczekuje i prośmy, by nam pomogły.
  • Rozmawiajmy! Z mężem o nas, o nim, o dzieciach. W ten sposób unikamy samotności w nawale spraw i budujemy więzi w rodzinie.
  • Kiedy wracamy do domu po pracy nie myślmy o tym, co nas teraz czeka, ale mówmy: "wracam do mojego domu, do moich najbliższych".
  • Uśmiechajmy się, kiedy patrzymy na nasze dzieci. Nie krzyczmy. Nie wydawajmy masy poleceń na minutę.
  • Jeśli czujemy się służącymi a nie mamami, zatrzymajmy się na chwilę i poszukajmy dobrego uzasadnienia, by właśnie służyć... A jeśli robimy coś, co powinien zrobić ktoś inny, znajdźmy odpowiedzialnego i zlećmy mu to zadanie.
  • Bądźmy zadbane także w domu - dla męża i dzieci, a nie tylko gdy mamy gdzieś wyjść.
  • Jeśli nie radzimy sobie ze wszystkim a stać nas na pomoc domową, to dajmy zarobić innym, którzy jednocześnie odciążą nas od rzeczy, dzięki którym będziemy miały więcej czasu dla naszej rodziny.
  • Nie komplikujmy sobie życia organizowaniem wymyślnych posiłków. Podawajmy rzeczy zdrowe i różnorodne.
  • Zaplanujmy weekendy, by przebywać z rodziną w atmosferze mniej napiętej niż zwykle.
  • Niech dzieci wiedzą, że jesteśmy dla nich przystępne, że nie mamy od nich ważniejszych rzeczy na głowie.
  • Skoro nam brakuje czasu, pracujmy z dziećmi np. zamiatajmy z nimi, gotujmy z nimi. Niech nam opowiadają co dzieje się w ich życiu.
  • Jeśli dzieci wracają do domu przed Tobą, zadzwońmy do nich i pogadajmy chwilę. Niech wiedzą, że chciałybyśmy być z nimi.
  • Współpracujmy z nauczycielami naszych dzieci.
  • Nie rozpamiętujmy swoich błędów. Następnym razem postaramy się zrobić to lepiej, a tymczasem musimy iść naprzód.
  • Nie jesteśmy doskonałe. Nic się nie stanie naszym dzieciom, kiedy zdarzy im się zobaczyć naszą słabość. Gdy jest źle, rozmawiajmy z mężem, aż znajdziemy jakieś dogodne rozwiązanie na rozłożenie obowiązków, poszukanie pomocy itp.
  • Nie wynośmy problemów rodzinnych do pracy, a problemy zawodowe niech zostaną w pracy i nie przychodzą do domu.
  • Jeśli brakuje nam czasu na rozmowę z mężem trzeba wyłączyć telewizor i czas się znajdzie.
  • Spotykajmy się z koleżankami. To tylko kwestia zorganizowania się.
  • Bądźmy odważne, podejmujmy samodzielnie decyzje, by nikt "nie mieszał w naszych garnkach". My wiemy, co jest najlepsze dla naszej rodziny.
  • Jeśli wierzymy w Boga, zawierzajmy Mu każdy nasz dzień.
Reasumując: miłość wymaga wysiłku - dobrze więc organizujmy nasz czas (także na przyjemności), rozdzielajmy sprawiedliwie obowiązki i niech wszyscy w rodzinie wiedzą, że są dla nas najważniejsi, choćby nie wiem co.

2 komentarze:

  1. Piękny post i ile w nim cudnych rad - powinnam wydrukować je na lodówce, żeby o nich nie zapominać, bo w codziennym pośpiechu czasami zapominamy o tym co najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiłam kopiuj i wklej na ekran komputera, aby codziennie o tym pamietac. dziekuje.

    OdpowiedzUsuń