Wilczek nie lubił sprzątać, jednak jego codziennym obowiązkiem było wieczorne sprzątanie zabawek. Czasem ładnie i sprawnie potrafił wszystko posprzątać, ale często dyskutował z rodzicami i próbował uniknąć swojego zadania. Nawet młodszy Maluszek chętniej od Wilczka wrzucał zabawki do kontenerka. Rodzice tłumaczyli Wilczkowi, że każdy ma swoje obowiązki - oni np. chodzą do pracy, robią zakupy, piorą, prasują, zmywają, odśnieżają podwórko, sprzątają dom itd, zaś obowiązkiem Wilczka i Maluszka jest, póki co, sprzątanie ich zabawek. A jak będą starsi będą mieli dodatkowe zadania jak np. wynoszenie śmieci czy ścieranie kurzu. Wilczek był za mały by zrozumieć, że praca hartuje człowieka, ale rozumiał, że jeśli mama nie wypierze i nie poprasuje ubrań to nie będzie miał w czym chodzić lub jeśli naczynia będą nieumyte to będzie musiał jadać w brudnych. Poza tym rodzice mówili:
- Wilczku, bałagan brzydko wygląda, o wiele przyjemniej jest przebywać tam, gdzie jest czysto i pachnąco, a nie tam, gdzie jest wszystko porozrzucane, brudne i pełne zarazków.
Często też rodzice tłumaczyli:
- Wilczku, jeśli masz porządek i wszystkie zabawki mają swoje miejsce to łatwiej ci je odnaleźć, gdy chcesz się nimi bawić. Poza tym, gdy zabawki leżą porozrzucane na podłodze można się o nie potknąć i zrobić sobie krzywdę. Można też niechcący nadepnąć na jakąś zabawkę i ją przez to złamać i zniszczyć.
Jednak do Wilczka nie zawsze przemawiały takie argumenty i wówczas rodzice mówili, że oni nie mają zamiaru mieszkać w takim zabałaganionym pokoju i nie podoba im się to, że Wilczkowi nie przeszkadza bałagan. Wobec tego rodzice postanowili, że Wilczkowi trzeba wdrożyć codzienny rytuał sprzątania (bo każdy ma swoje obowiązki) i jeśli Wilczek nie szanuje swoich zabawek i nie jest nimi zainteresowany, to rodzice będą wyrzucać do kosza wszystkie zabawki, które leżą porozrzucane. I dopiero wówczas niezadowolony Wilczek zabierał się do sprzątania.
Jednak nadszedł dzień, kiedy Wilczek naprawdę zrozumiał, że sprzątanie zabawek jest potrzebne i ma sens. Był to dzień jego urodzin, kiedy odwiedzili go przyjaciele z przedszkola. Już kilka dni wcześniej umawiał się z Pieskiem, że na urodzinach będą bawić się pociągami Wilczka, a koleżance Sikorce obiecał pokazać swój zestaw instrumentów. Wilczek cieszył się także na odwiedziny Jelonka i Łani - nowych znajomych z sąsiedztwa - nie mógł się doczekać kiedy pokaże im swój dom i podzieli się z nimi swoimi zabawkami i książkami.
Rodzice Wilczka starannie przygotowali się do imprezy urodzinowej synka - mama upiekła tort i inne smakołyki, a tatuś posprzątał całe mieszkanie i przygotował konkursy dla gości. Tylko Wilczek nie chciał zrobić porządku w swoich zabawkach, twierdząc, że on tego nie lubi, a dziś są jego urodziny i naprawdę nie ma ochoty sprzątać.
Gdy przyszli goście od razu zaczęła się zabawa. Jednak Wilczek zupełnie inaczej ją sobie wyobrażał. Najpierw nowa koleżanka Łania powiedziała:
- Wilczku, jaki ty masz tu straszny nieporządek! Czy jest tu jakieś miejsce, gdzie mogłabym usiąść?
- Ale straszny z ciebie bałaganiarz - dodał Jelonek.
Potem było jeszcze gorzej, bo Piesek chciał się bawić kolejkami Wilczka (nawet przyniósł swoje lokomotywy na wymianę), ale Wilczek nie mógł ich znaleźć. Natomiast Sikorka była bardzo rozczarowana, bo Wilczek obiecał jej swoje cymbałki, ale gdzieś mu się zapodziały i dał Sikorce tylko flet, a ona miała w domu taki sam i wcale się z niego nie cieszyła. Wilczkowi było przykro słysząc niemiłe, choć prawdziwe słowa:
- Gdzie jest Twoja fioletowa lokomotywa - dopytywał Piesek - cały tydzień obiecywałeś, że będziemy się nią bawić.
- Czy znajdziesz dla mnie te cymbałki? - chciała wiedzieć Sikorka.
- Gdzie się podziała reszta tej układanki? Czy zawsze u Ciebie taki bałagan? Kto widział zielone wagony? - tyle pytań szumiało w głowie Wilczka i naprawdę nie mógł poradzić sobie z odpowiedziami. Wilczuś pobiegł szybko do taty:
- Tato, widziałeś moje cymbałki?
- Nie synku, przykro mi, nie widziałem - odrzekł tato.
- A nie wiesz gdzie jest fioletowa lokomotywa i zielone wagony? - pytał dalej mały wilk.
- Niestety nie wiem.
- A pomógłbyś mi ich poszukać, proszę - zapytał Wilczuś,
- Przykro mi synku, ale nie mogę. Muszę przygotować deser, a poza tym to niegrzecznie zostawiać gości samych, chciałbym porozmawiać z rodzicami Twoich przyjaciół.
- Ale co ja teraz zrobię? - pochlipywał Wilczek. - Wszyscy są niezadowoleni, bo nie mogą znaleźć zabawek, które im obiecałem.
- Hmm, jesteś w trudnej sytuacji... A wiesz jak mogłeś jej uniknąć?
- Tak - powiedział cicho Wilczek - Powinienem wcześniej posprzątać i poukładać zabawki - wtedy bym wiedział gdzie czego szukać.
- No właśnie. Cieszę się, że to zrozumiałeś. Zaraz synku zrobimy konkurs i wszystkim humory się poprawią a wieczorem przed spaniem zrobimy wielkie, wielkie, wielkie...
- Porządki - dokończył Wilczek.
- Zgadza się. Ty i Maluszek posprzątacie zabawki, a ja i mama zajmiemy się zmywaniem naczyń - powiedział tato.
Wieczorem, gdy goście już poszli, wszystko było już posprzątane a Wilczek leżał już w łóżku, przyszli do niego rodzice.
- Chyba impreza się udała - widziałam, że wszyscy goście byli bardzo zadowoleni - powiedziała mama.
- Tak - odrzekł Wilczek. - Ale na początku było mi strasznie przykro, że nazwali mnie bałaganiarzem a ja nie mogłem znaleźć moich zabawek.
- Widzisz, synku, porządek jest potrzebny - nie tylko ładnie wygląda i nikt nas nie nazwie bałaganiarzem, ale jest też praktyczny - wszystko łatwo można znaleźć - mówiła mama.
- Wilczku, musisz dbać o swoje rzeczy i szanować je. My nie chcemy żebyś sprzątał tylko dlatego, że boisz się, że wyrzucimy Twoje zabawki do kosza, jeśli będą porozrzucane na podłodze. Chcemy żebyś zrozumiał, jak ważny jest porządek i jak przyjemnie jest żyć w czystym i schludnym domu.
- Chyba dzisiaj zrozumiałem - powiedział Wilczek - Już nigdy nie pozwolę, by ktoś nazwał mnie bałaganiarzem. Tak mi było dziś wstyd...
- To co zamierzasz synku? - zapytała mama
- Już zawsze będę dbał o porządek i sprzątał moje zabawki - postanowił Wilczuś
- Bardzo mnie to cieszy - rzekł tata - także dlatego, że szanując swoje zabawki szanujesz naszą pracę - pieniądze na zabawki przecież nie spadają z nieba...
- Przepraszam tatusiu, poprawię się. Ale jakbym zapomniał o sprzątaniu to, proszę, przypomnijcie mi - poprosił Wilczek.
- Jasne! Masz to jak w banku - zaśmiał się tato.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz