Ostatnio mąż i chłopcy wrócili z zakupów z Ikei z różnymi nasionkami, jak oregano, czy melisa. Nie wiedziałam, że w Ikei coś takiego sprzedają, a jednak. Zielone kubeczki, specjalne nasionka do zasiania i nawet ziemia. Tata z Frankiem pięknie wszystko przygotowali (nawet zrobili szklarnię z butelki) i patrzymy sobie codziennie na postępy w rozwoju naszych roślinek. Nawet fajna sprawa. Chłopcy muszą pamiętać o podlewaniu i troszkę się wkręcili. Co prawda efekt wzrostu nie jest tak szybki jak w przypadku wielkanocnej rzeżuchy, czy gdybyśmy mieli tu w doniczce fasolkę, ale i tak uważam, że na dobry pomysł wpadł mój kochany mąż, żeby pobawić się z dziećmi w ogrodnika. Polecam. Nie tylko raz na rok rzeżuchę, ale dlaczego nie spróbować czegoś więcej i częściej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz